Jestem przyjacielem przyrody
Kochane Dzieci!
Z racji tego, iż nasza planeta już niedługo obchodzić będzie swój dzień – podobnie jak my mamy swoje imieniny i urodziny – zapoznamy się i zastanowimy, co możemy dla niej zrobić. Nawet jeśli mamy tylko kilka lat. W końcu naukowcy, ekolodzy i miłośnicy przyrody przypominają nam bezustannie, że mamy ją tylko jedną.
Ale dlaczego w ogóle o tym mówimy?
Drogie dzieci, nasza planeta jest, jak nigdy wcześniej zagrożona, tym by już niedługo nie być nazywaną zieloną planetą, a niestety planetą śmieci. Jeśli więc zaczniemy od siebie, a w dodatku już od najmłodszych lat, mamy szansę cieszyć się nią jak najdłużej w niezmienionym stanie.
To, od czego możemy zacząć, to nauczyć się poprawnie segregować śmieci.
Posłuchajcie zatem bajeczki:
Eko – Patrol (Segregacja śmieci) – YouTube
Może jak wrócimy do przedszkola zrobimy wspólnie takie pojemniki? Pani Ania zrobiła je by móc samej ćwiczyć i przy okazji nauczyć swoje dzieci. Może ktoś ma ochotę spróbować i mieć takie w swoim domu, zachęcam do zrobienia.
Segregowanie nie jest jedyną rzeczą, jaką możemy zrobić. Zobaczcie poniżej:
Kochani, zatem do dzieła, spróbujmy, zacznijmy od małych rzeczy, a od małych do większych tylko mały krok…
Tym razem na koniec ciekawe i zaskakujące opowiadanie. Słuchajcie uważnie i zastanówcie się nad postępowaniem Zosi.
Wielka przygoda małej Zosi
Biedronka – Kropeczka mieszkała na łące pod listkiem koniczyny. Dobrze jej tu było. Przyszła na łąkę Zosia. Posadziła małą biedroneczkę na dłoni i powiedziała:
-Masz czerwoną sukienkę, to i domek musisz mieć czerwony. I zamknęła Kropeczkę w pudełeczku od zapałek. Były tu cztery gładkie ściany, ale nie było koniczyny ani grzejącego słonka, ani błękitnego nieba.
Pytanie: Czy Zosię można nazwać przyjacielem przyrody? Dlaczego?
A kiedy wieczorem Zosia zasnęła, poczuła nagle, że robi się coraz mniejsza i mniejsza…
Wreszcie była tak malutka, że mogłaby się wykąpać w mamusinym naparstku jak w wannie.
Wtedy przyszła do niej Kropeczka.
– Chodź ze mną – powiedziała.
I Zosia poszła z biedronką na łąkę. Teraz trawy wydawały jej się wielkie jak drzewa. Szumiały jak las. Z gęstwiny wyszedł ogromny chrząszcz.
-Kto mi przeszkadza spać? – mruczał rozgniewany.
Zosia przestraszyła się jego groźnych rogów. Zaczęła uciekać ile sił w nogach. O mało nie wpadła w gęstą sieć pająka! W tej sieci siedziała zapłakana pszczoła.
-Uwolnię cię, nie płacz… – obiecała Zosia.
Małymi paluszkami rozrywa nitki. Prędko, prędko, bo pająk może wrócić lada chwila. Oho! Już nadchodzi! Z daleka krzyczy: ,,Ja wam dam! Ja wam dam!”
Może sobie krzyczeć! Nic już ani pszczole, ani Zosi zrobić nie może! Pszczoła poleciała z Zosią do ula. Strażniczka zaprowadziła je do królowej. Opowiedziała Zosia o całej przygodzie.
-Bzum-bzum-bzum – zabrzęczała pszczoła – Jesteś dzielna, Zosiu. A w nagrodę weź dwa dzbany miodu.
Pytanie: Co się stało, że Zosia zasnęła? Jakie zwierzęta spotkała Zosia?
Wyszła Zosia z ula. Dźwiga dzbany. Miodek pachnie smakowicie. Spróbowała raz i drugi… Nie zdążyła po raz trzeci oblizać paluszków, bo z wielkim szumem i bzykaniem nadleciały osy – łakomczuchy. W mig wylizały dzbany i dalejże gonić Zosię! A żądła miały ostre jak szpileczki!
Kto wie, co by się z Zosią stało, gdyby Kropeczka nie przybiegła na pomoc.
-Siadaj mi na grzbiecie! – Zawołała. Rozwinęła skrzydełka i… frunęła wysoko.
-Już mnie nie złapiecie, obrzydliwe Osy! – cieszyła się Zosia – Zaraz wam pokażę: ,,Zyg, zyg marcheweczka”… Podniosła rączki i… poleciała w dół! Chlup! Wpadła w środek ogromnego stawu. Karp, który tam mieszkał, bardzo się zdziwił:
,,Jeszcze takiej ryby nigdy nie widziałem. Może zjeść ją na śniadanie?”
-Nie zjesz, karpiu Zosi, bo po wędce już ucieka na powierzchnię wody!
Usiadła na listku jak na wysepce. I martwi się: ,,Kto mi pomoże dopłynąć do brzegu?”
-Ja! – powiedział nartnik. – Przecież umiem sunąć po wodzie.
Siadła Zosia nartnikowi na grzbiecie. Za chwilę byłą na brzegu.
Spotkała tu pracowite mrówki.
-Co robicie? – spytała
Ale mrówki nie miały czasu na rozmowę. Naprawiały mrowisko, które nocą popsuł deszcz. Pomogała im Zosia w pracy.
A potem pokazały jej mrówki całe mrowisko. Taki był tam ruch i gwar, jak na ulicach prawdziwego miasta!
Najbardziej podobał się Zosi żłobek. Tu wylęgały się z jajeczek małe mrówki. Opiekowała się nimi Zosia. A kiedy już umiały chodzić, poszła z nimi na spacer. Wesoło bawiły się na łące.
Pytanie: Jakie zwierzęta spotkała Zosia?
Nagle rozległ się hałas, tupanie. To chłopcy przybiegli na łąkę z siatką na motyle. Uciekły mrówki, Zosia schowała się pod listkiem.
Zaszumiało, zahuczało, zachwiał się listek i… już Zosia zaplątana w gęsią siatkę! Na próżno krzyczała. Głos miała cichy jak szelest trawki. Nikt jej nie słyszał.
-Masz czerwoną sukienkę, to i domek musisz mieć czerwony – powiedział chłopiec.
I zamknął ją w pudełku od zapałek.
Były tu gładkie ściany, ale nie było zielonego listka ani grzejącego słońca, ani błękitnego nieba. I wtedy Zosia obudziła się. A potem otworzyła pudełko.
-Biedroneczko – Kropeczko, leć na łąkę do pachnącej koniczyny, błękitnego nieba i grzejącego słonka!
Pytanie: Co się stało, gdy dzieci złapały Zosię w siatkę na motyle? Co zrobiła Zosia, gdy się obudziła? Jak zachowuje się przyjaciel przyrody? Czy Ja też jestem przyjacielem przyrody?
Dzieciaczki, życzę wam, żebyśmy każdego dnia stawali się przyjaciółmi przyrody. Takimi prawdziwymi, którzy naprawdę będą o nią dbać.
Na koniec kilka ciekawych zadań i ćwiczeń. Powodzenia!!!
Pani Ania